poniedziałek, 5 maja 2014

Zły początek......

Pierwszy dzień wyzwania a już poległam :) Nie wiem czy to dobrze wróży. Dostałam wczoraj na chrzcinach znajomych na pożegnanie pyszny sernik i dziś od rana go podjadam w biurze. Ciężko stwierdzić czy to moje łakomstwo czy to, że przez majowe wypady nie mogłam zrobić zakupów. W wyniku tego dziś w pracy w mojej torbie śniadaniowej znajdują się 2 banany i sernik. Nie ma się czym chwalić. Ale nie podaje się na starcie.
 
Dziś w planach mam bieganie i jogę i to napewno zrealizuje. Dziś na bieżni postaram się złamać moje 2 min biegu i biegać 2,5 . Wydaje mi się, że wypluję przez to płuca ale może się uda. Na Yodze skupię się na porządnym rozciągnięciu każdego mięśnia.  Naszczęście joga zaczyna się o godzinie 20.00 . Do tego czasu ułoże porządną liste zakupów. Na pewno nie znajdą się na niej żadne słodycze. Kiedy nie ma ich w mojej lodówce to na pewno nie wylądują w moim żołądku.   Ewntualnie małe żelki ... na stawy :)
 
Poniżej zdjęcie z mojej "wspinaczki"  w nowych butach górskich :)  Żeby pozytywnie zacząć tydzień po majówkowym wolnym. Mam na sobie koszulkę do yogi z bawełny organicznej (materiał jest cudowny) kupioną w decathlonie i spodnie reeboka dla mnie nie do zdarcia na każdej wyprawie.  
 
Pozdrawiam was ciepło z mojego lodowatego biura :) i podziele się wynikami treningu wieczorem

 

4 komentarze :

  1. Dokładnie! Najważniejsze się nie poddawać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ręce trzeba mieć chyba silne do takiej wspinaczki :) Rób swoje, a te drobne wpadki są wliczone w ryzyko dążenia do lepszego ciała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zniechęcaj się ;) a jeśli zgrzeszyłaś na starcie sernikiem, w zamian zrób 1 trening więcej tego dnia ;) Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedys probowalem wlezc na takie cos, ale sie nie udalo. Trzeba miec silne palce w dloniach. Moje sie zeslizgiwaly i szybko sie poddalem. Chyba wolalbym juz po drzewach poskakac. :)

    OdpowiedzUsuń