W piątek od razu po pracy poszłam pobiegać i przekonałam się jak wielkie znaczenie ma pogoda dla biegania. Chłodny wietrzyk i zachmurzenie to zupełnie co innego niż palące słońce. Trening zaliczam do udanych mimo że nie pobiłam znacząco żadnego rekordu.
Zaraz po bieganiu żeby pozytywnie zakończyć cały tydzień wyskoczyłam na zajęcia spinningu. Tym razem było bardzo ciężko i dużo pojazdów pod górę ale przeżyłam. Za to cały weekend nie robiłam nic .Aż wstyd ale naprawdę dałam sobie spokój ze wszystkimi aktywnościami ;-)
Instruktora spinningu powiedziała że podczas zajęć robimy jakieś 11 km na rowerze. Mnie się zawsze wydawało że dużo więcej :) Zajęcia w piątek były wyjątkowo męczące. Pierwszy raz brakowało mi tchu na zajęciach i miałam autentyczną zadyszkę.
Podsmowując 1 tydzień wzywania :
63, 18 km przebytych
3009 kcal spalonych
A poniżej zdjęcie mojego weekendowego śniadania ,które dostarczyło mi dużo energii na cały sobotni dzień :)
Bułka z łososiem, sałatą , jajkiem i guacamole z awokado (awokado rozdrobnione widelcem z dwoma ząbkami czosnku oraz chili i cytryną ) i do tego jajeczko na miękko. Dużo Białka i zdrowego tłuszczu.
ja odpoczywam za to dzisiaj. to znaczy - ograniczam sie bardziej do umyslowej pracy (bo mimo wszystko pracowac trzeba)... a ze w weekend zrobilam znowu jakies 200km na rowerze na szosie... nalezy sie ;)
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac kiedy juz przeniose sie do swojego mieszkania ! bede tak jak ty... gotowac, gotowac, gotowac... :)
Powiedziałbym, że w 50 minut na spinningu to jakieś 20 kilometrów mieszanym tempem, ale ciężko to określić na tych rowerkach.
OdpowiedzUsuńszkoda że w moim fittnes clubie nie ma liczników na rowerkach spiningowych
UsuńJa najbardziej lubię biegać gdy jest chłodno i deszcz absolutnie mi nie przeszkadza. Najgorsza to jest spiekota, gdy tak gorąco, że po kilku krokach już człowiek płynie...
OdpowiedzUsuńŚwietne śniadanie:)
OdpowiedzUsuńA juz myslalem, ze Cie wcielo dokads. 3 dni bez nowego wpisu na blogu:) Ja wczoraj tez dostalem w kosc. Przebieglem 10 km, ale dzis moje nogi bardzo to czuja. Jeszcze odrobina pracy i czasu i bedziesz miala nowe rekordy:)
OdpowiedzUsuń10 km :) to moje następne marzenie
UsuńJa tam zamiast spinningu na sali wolę rowerek na świeżym powietrzu przy takiej pogodzie :) Odnośnie komentarza u mnie na blogu. Jeżeli nie miałaś dotąd styczności z siłowymi (które polecam, w połączeniu z cardio...to jest dopiero efekt! i same w sobie są lepsze dla organizmu) polecałabym ci na początek kupić dobre hantle z regulowanym obciążeniem (koszt jednego hantla to ok. 60-70zł), dlatego że dają dużo większe pole manewru niż sztanga. Powiem tak: często da się hantlami zastąpić sztangę (podkreślam: na początku, ale myślę, że ani ja ani ty nie możemy się nazwać zaawansowanymi:)), a odwrotnie to już raczej ciężej :) Tak mi się przynajmniej wydaje. Pozdrawiam i aktywnego tygodnia życzę :)
OdpowiedzUsuńpogoda ma kluczowe znaczenie :)
OdpowiedzUsuń