Ostatnio
zrobiłam mały eksperyment. Poszłam w zeszły czwartek na spining i zabrałam ze
sobą pulsometr. Zajęcia były męczące ale ja spokojnie je wytrzymałam ze średnim
tętnem 140.
Biegałam
bardzo wolno w godzinę i 10 min zrobiłam ok. 7 km. Co daje średnią prędkością
ok. 6 km/h.
Przez cały
czas praca w przed ostatniej strefie tętna a część nawet w maksymalnej. Zadycha,
ciężki oddech, męczarnia. Tempo prawie jakbym chodziła a odczucia jakbym
niewiadomo co robiła !
Czy ktoś zna
odpowiedź na to nurtujące pytanie ? Czy to kwestia okropnej techniki ? Ozłocę
tego kto rozwiąże zagadkę !!!! Zwłaszcza że biegam od kwietnia regularnie 3 razy w tygodniu.
bo bieganie jest chyba najbardziej męczącą aktywnością. nigdy nie trenowałam pływania. po prostu umiem i jak wchodzę do basenu to śmigam całkiem nieźle. a pierwsze próby biegowe pomimo tego, że wcześniej bardzo dużo (nawet kilkanaście kilometrów kilka razy w tygodniu) chodziłam, to była mega zadyszka i strumienie potu po dosłownie kilku minutach powolnego truchtu.
OdpowiedzUsuń