Słowo challenge jest ostatnio bardzo modne. Wszyscy stawiamy sobie coraz więcej wyzwań. Ja sama mam już kilkanaście. Zaczynając oczywiście od mojego wymarzonego przebiegnięcia 5 km w 35-30 minut, po odkładanie na miejsce rzeczy w domu lub dłuższe spacery z psem. Stawiamy sobie coraz więcej celi i wyzwań do osiągnięcia. Czasami zastanawiam się czy oczekuje tego odemnie środowisko czy sama jestem w stosunku do siebie taka wymagająca.
Fakt że staram się teraz być najlepsza w wielu kategoriach sprawia że czasami nie mam chwili dla siebie bo skoro wyzwaniem jest bieganie, przeczytanie kilku książek i tak dalej, to co tak naprawdę jest osobistą przyjemnością ?
Czy macie coś co sprawia wam radość ale w żaden sposób tego nie mierzycie, nie obiecujecie i nie planujecie ? :)
Ja nawet podczas ćwiczeń Yogi łapie się na tym że sprawdzam jaki postęp wykonałam w każdej asanie. Czy to już zakrawa na obsesje ?
A może czasami trzeba się wyłączyć iść gdzieś przed siebie i po prostu się wyłączyć :)
To sie po prostu nazywa ambicja!!! :D znane zjawisko hehehe ale fakt czasem dobrze jest sie wylaczyc :)
OdpowiedzUsuńnawet jak coś lubię bardzo i zacznę sobie w tej materii stawiać wymagania, to jakoś tak przestaję już lubić ;) nie cierpię mieć nad sobą bata :P
OdpowiedzUsuńLubię stawiać sobie cele i je osiągać, to mnie motywuje. Ale fajna jest sama aktywność dla aktywności. Pojeżdżenie rowerem czy pobieganie dla fun ;-)
OdpowiedzUsuńZapewne jest tak dlatego, że każdy z nas oczekuje jakiś efektów swojej ciężkiej pracy. Dobrze jest, kiedy stawiamy sobie coraz wyższą poprzeczkę, bo dzięki temu stajemy się silniejsi :)
OdpowiedzUsuńUwaga uwaga zostałaś nominowana ;-P Zapraszam Cię do zabawy http://szpinakowefit.blogspot.com/2015/05/troche-o-mnie-liebster-blog-award.html ;-)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam stawiać sobie dużych celów, wolę osiągać coś malymi krokami. Ale ostatnio, ze względu na brak czasu i zwyczajne zmęczenie, muszę chyba ustalić jakieś większe cele, żeby spiąć tyłek i się zmotywować :)
OdpowiedzUsuńU mnie challenge challengem, a życie życiem... Fajnie jest stawiać sobie cele, ale bez spiny ;). Czasem trzeba odpuścić i odpocząć!
OdpowiedzUsuńheh! Myślę że każdy daje sobie jakiś cel a gdy go już osiągnie to dąży do następnego... Ja również tak mam ale chodzę na siłownię a nie na yogę ale również porównuję się nadal z tym jak to wszytsko wyglądało na początku a teraz i jaki progres zrobiłam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam również do siebie: www.homemade-stories.blogspot.be
Spanie... spanie sprawia mi ogromną radość :D Chcę nauczyć się biegać bez martwienia o odbiór GPS, trasy na Endo i... muzyki! Mam nadzieję, że się uda ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń