poniedziałek, 30 czerwca 2014

Weekndowe treningi - Rower, Góry, Bieg

Można powiedzieć, że choroba opuściła pokład Fit More. Już w sobotę po zakupach dostałam wiatru w żagle  i wybrałam się  na rower.
 
Sobota
26 km
1,5 h
Celem wycieczki miał być obiad zjedzony w miłym miejscu (nie ma to jak lenistwo w gotowaniu) i z pysznym jedzonkiem. Idealnym miejscem na taki posiłek jest miejscowość Zagórze gdzie znajduję się  Tama na rzece Bystrzyca.  Oczywiście jak się domyślacie restauracja znajduje się na górze tamy. Podjazd pod górkę daje w kość. Ale widoki wszystko wynagradzają
Tama Zagórze

Kiedy po wielu mękach wdrapałam się na szczyt okazało się że między czasy tej wycieczki wcale nie były takie tragiczne. Cała droga jest do Zagórza jest pod górę a mimo to tempo w miarę stałe. Tym razem poszło mi dużo lepiej niż ostatnio. To znaczy że nogi są coraz silniejsze. Niżej możecie zobaczyć profil trasy oraz międzyczasy na każdym odcinku.


Pod górę :)
z górki
pod górkę






Ciężko jest oddać urok tego miejsca jednak zrobiłam trochę zdjęć żeby pokazać chociaż namiastkę.
W Zagórzu możemy zjeść pyszną domową zupę z botwinki i pierogi ze szpinakiem. Pychota.




Nie ma to jak porządny FIT kleks śmietany :)
Niedziela 29.06.2014 :
7,77 km
1:47 h
Wędrowanie 
W niedziele miałam wybrać się na Śnieżkę. Niestety pogoda pozostawiała wiele do życzenia. Obawiałam się wyprawa się nie uda przez opady deszczu. W takich momentach najłatwiej mi wyskoczyć na Ślężą. Niestety droga na nią zajęła tyle co na śnieżkę przez liczne objazdy spowodowane wyścigiem kolarskim. Górka miła i przyjemna w sam raz na niedzielny spacer. Raźnym tempem weszłam na górę osiągając cały całkiem czas w porównaniu do poprzednich. Z powrotem wybrałam trochę dłużysz zielony szlak żeby dodać dodatkowe km do całej wyprawy.
w ulubionych butach górskich

widok dolny Śląsk
 
 
Wciąż Niedziela
3,52 km
30:49 min
Bieganie No 26
 
Po wycieczce w góry poszłam jeszcze (no bo skoro nogi takie rozgrzane to szkoda położyć się na kanapie) pobiegać. Bez większego celu i zapału po to żeby wypróbować nowe butki. Jak zwykle zle rozłożyłam siły. Czyli "szybko" na początku a potem coraz wolniej.
Rekordu nie pobiłam ale bardzo się zmęczyłam :) Wilgotność powietrza była bardzo wysoka 82%
a to bardzo utrudnia dawanie z siebie 100%.

powoli, powoli
mam nadzieję że również mieliście udany Weekend :)
pozdrawiam was mocno !!

sobota, 28 czerwca 2014

Sobotni szał zakupów - nowe buty

Są takie dni kiedy po prostu oddajemy się w całości szaleństwu zakupu. Nie zdarza się to często(niestety nawet bardzo rzadko)  jednak kiedy już się zdarzy ciężko nad tym zapanować. Razem z koleżanką wybrałam się do sportowych outletów w poszukiwaniu cenowych okazji. Zwiedziłam każdy możliwy sklep i przymierzyłam wszystko co warte było przymierzenia. Przy okazji ten rodzaj sportu jest bardzo męczący. Rezultaty tego ciężkiego treningu można podziwiać poniżej :
 
 
Zaczynając od najmniejszej reklamówki z Nike. Wpadłam na wspaniałą promocje rękawiczek do biegania. Co prawda jest jescze ciepło ale przeciez kiedyś nadejdzie jesień i na pewno mi się wtedy przydadzą. Mają nawet sprytną kieszonkę na kluczyk. Kolory od razu podbiły moje serce. Niestety nie widać tego na zdjęciu ale mają rewalacyjny materiał.   Poza tym kosztowały jedyne 20 zł przecenione z 60 zł więc taka okazja może się nie powtórzyć.

W sklepie GO sport trafiłam wreszcie na koszulkę rowerową w dosyć dobrej cenie. Początkowo nie zwracałam na takie koszulki uwagi. Jednak po dzisiejszej wyciecze wiem na pewno że to był dobry zakup. Najwygodniejsza koszulka na świecie. Lekka i przewiewna no i 15% tańsza :) Z tyłu wa wszytą kieszonkę ale po namyśle nie wiem do czego mogłaby mi służyć taka kieszeń. Koszulka jest biała bo moim zdaniem to jeden z lepszych kolorów na lato. Odbija świtało słoneczne i nie parzy.
 

Gotowa na rower :)
Kolejnym celem zakupów było wybranie idealnych getrów. Wcześniej nie posiadałam żadnej pary. W praktyce moje dresy zahaczały o szprychy w rowerze i za każdym razem bałam się że je uszkodzę.  Dodatkowo chciałbym biegać w getrach bo jest to chyba o wiele wygodniejsze. Przymierzyłam wiele rodzajów getrów. Można powiedzieć że jestem już  specialistką ds. getrów . Asics, Nike, Puma, No Name ... Niestety te które były blisko mojego serca (Asics) były daleko od mojego portfela (200zł) . Z drugiej strony te które były bliżej portfela NIke (100zł w outlecie) były dalekie od mojej figury i tak w kółko. Chciałam dostać dobre getry w których będę dobrze wyglądać :) Ciężkie zadanie... 4 godziny później  w końcu je zobaczyłam. Nie znałam wcześniej tej firmy. Ale kosztowały 69 zł i od razu się w nich zakochałam. Wygląda się w nich super, materiał świetny i ciekawy wzór w centki . I oto chodzi. Z tyłu znajduje się kieszonka na kluczyk a na dole zamki na kostki.
 Ostatni zakupem okazały się buty do biegania. Tutaj sprawa również była poważna. Zbadałam sobie stopy metodą komputerową. Po serii analiz i przysiadach które miały określić jak działa moje ścięgno  werdykt brzmi : stopa normalna. Dzięki temu mogłam zdecydować się na klasyczną wersje butów Asics Gel plus 4 .  Niestety te w outlecie miały okropny kolor (eh pomarańcz)  ale  były 25% tańsze więc się długo nie zastanawiałam. Przekonałam się że jeżeli chodzi o buty do biegania nie ma co patrzeć na wygląd. W butach czuje się świetnie i są niesamowicie wygodne. W porównaniu do moich trochę minimalistycznych butów Nike moje stopy mają luksusową wręcz amortyzację. Spacerując w jednym nowym a w drugim starym poczułam kolosalną różnicę. Teraz już nie ma wymówki od biegania. Są dobre buty trzeba biegać :)




Podsumowanie : zakupowy kac moralny
ale trochę zaoszczędziłam wszystko było przecenione i z końcówek serii
tylko ile z tego odłożyłam na konto :D
 

piątek, 27 czerwca 2014

FIT MORE wraca odmieniona

Tak nadszedł czas powrotu. Dziś z radością założyłam buty do biegania  i po intensywnej rozgrzewce poszłam na bieżnię. Nic na siłę , powoli zrobiłam ok. 3,28 km. Niestety pogoda mi zbytnio nie sprzyjała w wielkim come backu. Słońce świeciło bardzo mocno, skutecznie mnie rozpraszając. Moje odczucia dotyczące biegania po chorobie ? Otóż biega się ciężko. Próbowałam przez cały dystans dociec co jest przyczyną . Nogi były wypoczęte jak nigdy. Nosiły mnie od pierwszych metrów . Zadyszyki nie było. Jednak całe ciało było osłabione. To z pewnością zasługa antybiotyku, który skutecznie osłabił mój organizm. Czułam w dosłownym tego znaczeniu "osłabienie" każdej części ciała. Dlatego zdecydowałam się na powolne odzyskiwanie sił po kuracji antybiotykowej. Przede wszystkim dużo witamin i zdrowej żywności !!!


Bieg po chorobie


 Z pewnością wpływ na coraz wolniejszy czas miało również bieganie pierwszego km w tempie średnio 7.00 min/km . Zdecydowanie za szybkie dla mnie. Fachowe złe rozłożenie sił. Pocieszam się że początki są ciężkie. Jutro wybieram się na wyprzedaże kolekcji sportowych. Może uda mi się kupić  jakieś ciekawe buciki. Mam zamiar również zbadać sobie stopę w sklepie dla biegaczy. Jestem ciekawa czy który typ budowy mi wyjdzie.
 
Podczas choroby nie pisałam ponieważ nie byłam nadzwyczaj aktywna jednak  zajęłam się tematem na który nigdy nie było czasu. Jak widzicie blog trochę zmienił design. Nie jest to jeszcze 100% moich marzeń jednak cały czas usprawniam swój warsztat. Jestem ciekawa waszych opinii jak również porad w zakresie zmiany szaty bloga. W szczególności mam problem z odnalezieniem rozmiarów loga z nagłówka w gąszczu języka html. Chciałabym zmniejszyć Logo niestety nie potrafię odszukać tej pozycji. Chętnie skorzystam z waszej pomocy !!!
 

wtorek, 24 czerwca 2014

Brakuje mi do szczęscia : 3832 kcal i 86 km

Werdykt jest jasny - zapalenie tchawicy. Eh czy może być coś przyjemniejszego ? Jak można zachorować w środku lata ?  Anytybiotyk powoli działa i czuje się lepiej ale o biegu Samsung mogę zapomnieć. Mam nadzieje że to nie jest znak z nieba pod tytułem " daj sobie wreszcie spokój z tym bieganiem"

Dawno nie miałam tak długiej przerwy od sportu. Czuje się  dziwnie jakby czegoś mi brakowało. Mam tylko nadzieje że nie wybije się z rytmu i będę kontynuować moją aktywność.  Póki co obawiam się o pokonanie majowego wyniku który prezentowałam tutaj.
 
Patrząc na statystki trochę się podłamałam :)
                                                  Maj                     Czerwiec
10 983 kcal            7151 kcal          (-3832)
233,6 km                 147 km            (-86,6)

Oczywiście to tylko statystki ale ja jestem bardzo przywiązana do liczb i wykresów. Uwielbiam oglądać trendy rosnące a nie malejące. Dlatego więc muszę dodać gazu żeby choroba mnie nie pokonała. Zwłaszcza że włożyłam dużo pracy na początku miesiąca i również podczas mojego wyzwania, które stoi w punkcie .  Dziś i jutro  jeszcze leżenie po pracy w łóżku ale od czwartku :)
 
                                                Plan naprawczy !


Czwartek - przebiegnę powoli 5 km i spalę tym samym 321 kcal
Piątek - spinning czyli ok. 15 km  i 477 kcal
Sobota - wejście na Śnieżkę czyli 14,45 km i 1810 kcal
Niedziela - wyjazd rowerami 31 km i 738 kcal
Poniedziałek - przebiegnę 6 km i spalę ok 400 kcal
                        rekreacyjnie rowerek 10 km  263 kcal
 
Razem :
4009 kcal 
81,45 km
i cel osiągnięty :)
 
Ale rezultat to już życie zweryfikuje :)
Ubierajcie się ciepło wieczorami !!!!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Fit more daje ciała :-(

Planów na długi weekend było bez liku....Trening na asfalcie, więcej basenu i pozycje odwrócone w jodze .....może jeszcze rower....eh wszystko żeby przygotować się na wymarzony bieg 29.06 w Warszawie.  W środę wieczorem po zwycięskim przebiegnięciu 5 km nic nie było w stanie mnie złamać. Wieczorkiem raźno wpadłam do koleżanki by w ciepły wieczorek napić się pysznego Ratlerka na balkonie i BUM
 Nic nie mogło mnie złamać oprócz....choroby ! W czwartek obudziłam się z samego rano z paraliżującym bólem gardła i wielkim katarem. Mogłam to przewidzieć. Natychmiast pośpieszyłam do apteki po zestaw pierwszej pomocy : Akatar, Streptils , gripex itd. W Nadziei że łyknę wszytko i najwyżej pójdę pobiegać w piątek. Niestety nic :( Cały długi 4 -dniowy weekend przeleżałam z każdym dniem mając nadzieje że będzie lepiej dnia następnego. Mleko z miodem , czosnek czary mary . Niestety  nie jest lepiej . Dziś wybieram się do lekarza bo sama sobie nie poradzę z tym choróbskiem. Brakuje mi endorfin , brakuje mi biegu :( jestem bardzo nieszczęśliwa. 
Za to jeżeli są jakieś mięśnie w nosie to na pewno mam je wyrzeźbione. Eh najgorsze jest świadomość że miałam 4 dni wolnego i nie zrobiłam nic a miało być tak pięknie. Czekam z nie cierpliwością na dzisiejszą wizytę u lekarza i planuje już co będę robić po wyzdrowieniu :-)
 
 

czwartek, 19 czerwca 2014

Jak przebiec 5 km :) / Samsung RUN 2014

Najpierw rowerek do pracy :)
No więc może tak jak ja :) Wczoraj nastąpił kolejny przełom. Zastanawiam się czy po dwóch miesiącach nudnych marszobiegów nagle będę uzyskiwać coraz lepsze wyniki ? Ale może zacznijmy od początku. Przeczytałam na pewnym blogu o Samsung Run biegu na 5 km w Warszawie. Warszawa leży odemnie daleko ale koszulka i medal skradły moje serce :) Nie było już siły żeby mnie przekonać bardzo się nastawiałam. Postanowiłam sprawdzić czy FIT MORE przebiegnie 5km ? Tego samego dnia pojechałam do pracy rowerem (a w jedną stronę mam 13km) żeby trochę rozruszać nogi.  Po powrocie zjadłam obiad składający się z lekkiej sałatki kefira i kromki z łososiem i udałam się na godziną drzemkę regeneracyjną. Następnie udałam się na swoją osiedlową bieżnię. W skrócie można by opisać to tak:
Energetyczny posiłek
1 km - o boże nie dam rady ale bolą mnie nogi
2 km - boże czemu ja się tak męczę nie dam rady 
3 km - dobra może dasz rade w końcu już prawie koniec 3
4 km - coraz szybciej mi się biegnie na pewno dam radę
5 km - teraz to już nawet czołgając się przebiegnę ten km
Więc dzięki zablokowaniu wszystkich złych myśli i dosłownym krzyczeniu na swoją osobę za wrodzone lenistwo udało się. Zaczynam nawet dostrzegać, że na początkowych odcinkach bardzo ciężko jest mi złapać tempo. Jednak kiedy nogi popracują i trochę pobiegam jest dużo lepiej. Wydaje mi się że powinnam bardziej skupiać uwagę na dobrej rozgrzewce

5km w 45 min :)
Podsumowanie : Bieganie no. 20 - 5km w 45 min po tartanie i to z narastającą prędkością
Organizatorzy biegu ustalili limit czasowy na ten bieg w wysokości 1 godziny. Co prawda czas mam poniżej ale tam będę biec po asfalcie i słońcu ponieważ bieg zaczyna się o 12.00 . Wydaje mi się po miękkim tarnie mogę nie wieć szans z betonem . Co wy o tym myślicie moi fit blogerzy ?
Czy mam szansę ukończyć ten bieg ???
 

środa, 18 czerwca 2014

Wtorek i lody Milka

We wtorek tak jak mówi wyzwanie musiałam popływać i zrobić Ewę . I tak też zrobiłam. Na basenie przepłynęłam ok.1,1 km w ok. 35 min. Pomiary te oczywiście są na oko ponieważ nie ma magicznego pod wodnego zegarka. Staram się liczyć ile 50m odległości przepływam. Dodatkowo dalej pracuje nad tym żeby kraulem przepłynąć dłuższy dystans.Obecnie to 25 m bez zadyszki i 50m z dużą zadyszką.  Zazwyczaj pływam pół godziny. Główny styl pływacki to żabka i niestety jej nie zdrowa forma z głową nad powierzchnią. Dlatego doskonale również inne style pływackie żeby nie obciążać lędźwi. Za Ewę ciężko było mi się zabrać ale nie ma łamania się :)  . Na koniec zjadałam zapiekankę na którą przepis podaje tutaj.

Nie odbyło się bez nagrody. A nią okazał mały rożek firmy Milka. Kupując opakowanie spodziewałam się małych lodów ale nie aż tak :D jeden ma około 60 kcal i z pewnością nadaje się dla ludzi na diecie.  Są bardzo smaczne i mogą stanowić alternatywę zarówno dla czekolady jak i dla większych lodów.
 
Lubicie takie miniaturowe przekąski ? :)

wtorek, 17 czerwca 2014

Biegać każdy może lepiej lub trochę gorzej

Swoją przygodę z bieganiem rozpoczęłam 09.04.2014 to wtedy na blogu pojawił się post pod tytułem "Jak wiecie marzę o tym żeby biegać". Wtedy wydawało mi się to niemożliwe do zrealizowania .Nie potrafiłam biegać nawet na bieżni mechanicznej. Ale od czego jest dążenie do celu ?
Na swój pierwszy biegowy trening wybrałam się w Wielki Piątek 18.04 o godzinie 09.00. Było źle. Każde 2 min przyprawiały mnie o zawał. Było mi nie wygodnie ale już wtedy wiedziałam że kiedyś coś się tego urodzi. Ściągnęłam sobie z internetu przeróżne marszobiegowe plany i zaczęłam maszerować i biegać na zmianę. Nie ważne czy deszcz czy słońce 3 razy w tygodniu robiłam trening.  No i tak było do wczoraj. Muszę przyznać że marszobiegi są bardzo pożyteczne w bieganiu od początku ale z drugiej strony jeżeli za długo je wykonujesz przestaniesz wierzyć w swoje siły. Tak było ze mną i uświadomiła mi to koleżanka. To ona powiedziała " Justyna ty już umiesz biegać i na pewno byś przebiegła 30 min tylko sobie wmówiłaś te maszerowanie"
Okazało się że miałam racje. Wczoraj powiedziałam sobie "dosyć" .Chociaż miałabym pełzać będę biegać wolno w ciągu przez 30 min. I udało się. Co prawda czasy wyszły bardzo złe ale dla mnie to duży sukces. Bo skoro udało mi się biec bez przerwy to znaczy że nie jestem stracona I tak możecie za obserwować jak udało mi się z samego dołu powoli wchodzić na szczyt :). Góra obok pokazuje jak wiele trudu po drodze trzeba przejść. Oczywiście nie weszłam na Mont Everest. Co najwyżej na mały pagórek. Ale jest już lepiej i to napełnia mnie optymizmem. Także tym optymistycznym akcentem kończę tą notkę i zaczynam nowy etap. Jeżeli chcecie od początku prześledzić moje biegowe zmagania zapraszam do etykiety "bieganie". Tam jak opisuje swój każdy bieg i oczywiście będę to robić dalej.  Nie ukrywam że oprócz biegania 
Bieganie No. 19 Pierwszy cały bieg 30 min
wykonywałam również  wiele innych aktywności które na pewno wprowadziły wartość dodaną do moich biegów. Pływanie , rower i yoga sprawiły że moja wytrzymałość wzrosła.  Dodatkowo nigdy nie zapominam o rozgrzewce i rozciąganiu na koniec :)



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Bieganie No. 18

W piątek od razu po pracy poszłam pobiegać i przekonałam się jak wielkie znaczenie ma pogoda dla biegania. Chłodny wietrzyk i zachmurzenie to zupełnie co innego niż palące słońce. Trening zaliczam do udanych mimo że nie pobiłam znacząco żadnego rekordu. 
Zaraz po bieganiu żeby pozytywnie zakończyć cały tydzień wyskoczyłam na zajęcia spinningu. Tym razem było bardzo ciężko i dużo pojazdów pod górę ale przeżyłam. Za to cały weekend nie robiłam nic .Aż wstyd ale naprawdę dałam sobie spokój ze wszystkimi aktywnościami ;-)

 Instruktora spinningu powiedziała że podczas zajęć robimy jakieś 11 km na rowerze. Mnie się zawsze wydawało że dużo więcej :) Zajęcia w piątek były wyjątkowo męczące. Pierwszy raz brakowało mi tchu na zajęciach i miałam autentyczną zadyszkę.
 
Podsmowując 1 tydzień wzywania :
63, 18 km przebytych
3009 kcal spalonych
 
 
A poniżej zdjęcie mojego weekendowego śniadania ,które dostarczyło mi dużo energii na cały sobotni dzień  :)
Bułka z łososiem, sałatą , jajkiem i guacamole z  awokado (awokado rozdrobnione widelcem z dwoma ząbkami czosnku oraz chili i cytryną ) i do tego jajeczko na miękko. Dużo Białka i zdrowego tłuszczu.

 

piątek, 13 czerwca 2014

4 dzień wyzwania za mną

Odkryłam że najważniejsze w trzymaniu się wyzwania jest konsekwencja. Wplotłam do swojego rozkładu tygodnia 3 razy trening z Ewą Chodakowską. Oczywiście , że mi się nie chce. Zwłaszcza że czeka mnie zaraz wyjście na basen albo na rower. Bardzo łatwo dopuścić do siebie głos :  przecież spalisz kalorię i tak, po co ci jeszcze ten trening. Staram się odrzucać takie myśli. Ponieważ jeżeli raz zrezygnuje z planu to wiem już że do niego nie powrócę. U mnie to tak działa. Skoro rzuciłam papierosy to nie palę. Jeżeli zapale jednego to już wszystko pójdzie na marne. Jeżeli biegam w poniedziałki, środy i piątki to taki jest plan. Jeżeli opuszczę np. środę to za tydzień również nie będę miała oporów opuścić. Czy u was też tak to działa ?
 
 
Trzymając się więc ściśle planu wykonałam Skalpel i poszłam popływać. Przepłynęłam ok. 1km w czasie 35 min przeplatając styl żabki i na plecach. Kraulem potrafię przepłynąć ciągle ok.50-75 m ale muszę udoskonalić technikę. Jestem już również zdecydowana że pływanie dodam jeszcze na wtorek.
 
Wyzwanie to traktuje jako mój osobisty eksperyment. Chcę się dowiedzieć ile w cm i kg mogę zejść w dół zwiększając dzienny wysiłek o ok.300 kcal. Dodatkowo chce zobaczyć jakie efekty może dać skalpel po 4 tygodniach regularnego ćwiczenia 3 razy w tygodniu. Na pewno też oglądaliście dużo metamorfoz kobiet które wykonywały treningi Ewy regularnie. Mam nadzieje że się nie poddam i wytrwam w postanowieniu. Dzięki temu i wy się dowiecie czy działa ;-) Postaram się was nie zawieść.
Łosoś , makaron i pomidorki
Na zakończenia dnia pojawiła się chęć zjedzenia czegoś dobrego
Polecam zapiekankę z łososiem ala FIT MORE
1. Makaron penne pełno ziarniste
2. Filet z łososia bez skóry
3. Brokuły
4. Kilka suszonych pomidorów
5. Pokrojone oliwki
6. Sos serowy (jogurt naturalny + mozzarella)
7. Trochę parmezanu
czas przygotowania : ok. 10 min
pieczenia : 20 min 
czas na coś zielonego :)

 

Makaron i brokuły gotujemy.
Łososia kroimy na 1cm kawałki  według uznania. Pomidory suszone kroimy na drobne kawałeczki tak jak czarne oliwki.
I do pieca na 20 min
Składniki wykładamy na blaszkę i dodajemy brokuły. Wszystko możemy delikatnie przemieszać. Zalewamy przygotowanym serowym sosem. Jego wersja może być przeróżna. Jeżeli nie zależy wam na FIT daniu możecie dodać śmietany. Na górę trochę parmezanu dla smaku. Pieczemy w 190 przez 20-25 min.
 
SMACZNEGO !

czwartek, 12 czerwca 2014

Skalpel , Rower i Biegnie No. 18

narazie zgodnie z planem :)
I to wszytko działo się w ciągu tych dwóch dni. Postępuje zgodnie z moją kartą wyzwania. Czyli we wtorek zaliczyłam trochę rowera i wykonałam program Ewy Chodakowskiej .  Wybrałam na początek Skalpel bo nie jest dla mnie nużący i potrafię go wykonać prawie  w całości. Wczoraj natomiast znowu szybkie 10 km na rowerku i iście męczące bieganie przez tym razem 4,5 km. Naszczęscie słońce nie świeciło i mimo duchoty było trochę wietrzyku. Czasy bez zmian ale km się wydłużają. Walczymy dalej.
Bieganie No. 18
Wreszcie jakiś postęp. Dodam że pierwszy km przebiegłam w całości bez marszu. Co oznacza że potrafię biec w trybie ciągłym przez 8 min . Oczywiście po tych 8 min byłam skrajnie wykończona no i osiągnęłam słaby międzyczas :P 
 
 
Rowerkiem przejechałam w ciągu dwóch dni 25 km.

Rower 11.06.2014
To on nabija mi km w moich statystkach. W upalne dni uwielbiam jeździć na rowerze. Dziwię się że wcześniej nie wpadłam na to że to najlepszy sprzęt na świecie. W czerwcu spaliłam już 3557 kcal czyli 32% tego co wypracowałam w maju. Trzeba się pośpieszyć bo połowa miesiąca się zbliża.  Przebyłam również 68,51 km co jest 29% wyniku majowego. Przydałaby się wycieczka w góry , ponieważ tam można sobie porządnie dodać i dystansu i spalonych kalorii.  Muszę koniecznie coś zaplanować na weekend. Dziś mam do wykonania trening Ewy i basen. Basen jest bardzo przyjemną formą ruchu i zastanawiam się na dołączeniu go również do wtorkowych aktywności.
Dietę również staram się trzymać według planu. Największy problem dla mnie to brak czasu na przygotowywanie posiłków. Muszę średnio mieć 6 posiłków dziennie. Mam wiele pomysłów na wspaniałe dania które mogłabym zrobić jednak brak czasu. Ostatnio staram się jeść bardzo dużo truskawego towarzyszą mi przez cały dzień. Truskawki są dla mnie jak czekoladki. Kiedy mam ochotę na coś szybkiego, girluje łososia i wrzucam liście szpinaku do woka. Obiad w 5 min :)  Jeżeli wrzuce na elektrycznego girla dwa filety ma również lunch na drugi dzień do pracy.
 
Jak tam wasze plane względem nadchodzącego lata ? :)  

wtorek, 10 czerwca 2014

Bieganie No 17 / Wyzwanie do lata

Bieganie No. 17  
Koszmarne i bez rekordów. Wyszłam pobiegać ok. godziny 20.00 . Pomyślałam że słońce trochę spuści z tonu. Niestety nie spuściło. Biegało się strasznie. Czułam się jak pustyni. Każdy kolejny przebiegnięty metr to była walka z samym sobą. Nie dla mnie taka pogoda i aura. Musiałabym wyjść ok. 21 żeby pobiegać w spokoju. Obawiam się że to trochę późno. Bądź co bądź jak tu zjeść kolacje o 22 ? :-) . Jedyne wyjście z tej sytuacji to biegać rano . Trzymajcie za mnie kciuki. Mam zamiar jutro wcześnie wstać i przebiec w świetnej formie 5 km .Ha ! ale do maratonu jeszcze daleko
Przed bieganiem był rowerek. Zdecydowanie lepiej w upał jest na rowerze. Na spokojnie i bez zwrotów akcji  pokonałam 15,33 km. Drugi tydzień czerwca mija. Muszę przy śpieszyć bo za niedługo wakacje. Celem jest  podbić ilość km z zeszłego miesiąca :)   U mnie obecnie prawie 40 km pokonanych i 2382 kcal spalonych. Dziś dorzucam rower i trening Ewy Chodakowskiej. Im bliżej lata tym więcej gazu trzeba dodać :) Za 4 tygodnie wyjeżdżam na urlop i chce doszlifować swoją sylwetkę. Oprócz biegania 3-4 razy w tygodniu i rowera dodałam jeszcze kilka dodatkowych treningów. Chce również złamać barierę 60 kg :) i dlatego żeby schudnąć dwa kilo ograniczam mocno jedzenie obfitych kolacji oraz słodyczy. Przy mojej aktywności mogę sobie pozwolić na dowolność jedzenia bez obawy o przybranie na wadze, jednak w tym przypadku chce zrzucić 2 kg. Pomoże mi w tym mój wspaniały program treningowy :) Pamiętacie mój post o dietetycznej matematyce tutaj . Na podstawie dieteczynej matematyki postanowiłam sporządzić sobie plan. Przy założeniu że na schudnięcie mam 4 tygodnie muszę spożywać dziennie ok 1200-1300  kcal i uprawiać 75 min fittnesu codziennie (na minus ok. 500 kcal) . Biegając i jeżdżąc na rowerze na pewno dam radę. Dokręcamy więc śrubę i trzymam się przez 4 tygodnie diety. Trzymajcie kciuki.
 
Oto karta na pierwszy tydzień:
Grunt to trzymać się planu